piątek, 20 lipca 2012

trudno się pogodzić

- trudno oswoić z myślą, że nie wróci wspólny czas.
budzę się z tymi myślami i z trudem je co dzień ze sobą dźwigam.
czuję niechęć do siebie.
ale i z niego nie zdejmuję win.

Leczę się. dziś wróciłam do 75mg. już drugi dzień po pracy śpię bez umiaru. przychodzę do domu, pies, jedzenie (tak, zaczęłam jeść) i ciepły koc. jedyne towarzystwo to tv. ludzkie głosy wokół, jak najmniej muzyki, bo budzi tęsknoty za nim. potem budzą mnie telefony od przyjaciół, rodziny. dobrze, że dzwonią. mówię im co się dzieje, wysłuchuję ichszych spraw. życie, namacalne toczy się, nie stawiam oporu, staram się nie wycofać za daleko.
potem tabletka, która pozwoli mi ze snu korzystać i lepiej leki przyswajać. zanim ją dostałam zrywałam się co dwie godziny na godzinę wyrzutów sumienia, histerii z powodu przeżywania każdej ze scen bliskości. jeszcze nie potrafię o tym pisać, jeszcze nie czas sięgać po listy i słowa, jaszcze nie. może przyjdzie, ale nie teraz, bo wystarczy mi emocjonalnego szaleństwa. trzeba mieć nieco umiaru w katowaniu siebie.
chcę umieć sobie pozwalać żyć po ludzku, bez karania siebie za czucie, za odczuwanie. dlatego się leczę. by spokojnie żyć.
swego czasu zadawano mi wciąż pytanie "za co ty siebie tak nienawidzisz, czego się boisz. musisz eis ze sobą spotkać i spojrzeć na to coś. może okazać się, że nie ma powodu by siebie nienawidzić". głupia/niegłupia baba, nie widziała głębokiego problemu. pytała beznamiętnie, tłumaczyła moje stany. pomyliła się. pomyliła i ostatnio kiedy jej mówiłam o sobie chwyciła twarz swoją w dłonie w geście rezygnacji. ja głupia, bo nie poszłam jej wskazówkami, nie spojrzałam na siebie. bezmyślnie brnęłam za instynktem, chociaż wiedziałam, że sytuacja przerasta wszystko dookoła. przerosła. nic ludzkiego z tego mataczenia nie mogło wyniknąć. wiedziałam o tym, na co ja liczyłam?

staram się chodzić do pracy, nie wypaść z życia namacalnego. mimo, że jestem do niczego. lekarz chciał mi dać zwolnienie. nie wzięłam.
czas i spokój by dojść na spokojnie do tego co ważne, czego pragnę. czas by pokończyć niezakończone. właśnie nieumiejętność zamykania rozdziałów w życiu doprowadziła mnie tu gdzie jestem. brak konsekwencji w działaniu, brak decyzji. nie potrafiłam, bo sama nie wiedziałam czego chcę. dużo mi za tę nieumiejętność przyszło zapłacić. dużo innym kazałam zapłacić.

http://portal.abczdrowie.pl/rozstanie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz