wtorek, 23 października 2012

rekord i bolący ząb

druga noc z rzędu kiedy gasiłam światło ok.czwartej nad ranem, zaspałam sromotnie. wstałam przed dziesiątą, o zgrozo! co za dzień. muszę się zwolnić z pracy przed trzynastą. nie wiem jak to zrobię. na szczęście szef w centrum. jestem w trakcie obcinania starych ogonków, wylistowane sprawy do załatwienia powoli staram się pokończyć. powoli, konsekwentnie... chcę zrobić miejsce dla realizacji nowych pomysłów. chyba jest dobrze, z pewnością już nie jest najgorzej.
------------------------------------------------------------------
udało się. 13:05 byłam w domu. ważna rzecz, zorganizowałam majstra do wymiany kilku grzejników w moim mieszkaniu na większe. sama samiutka sobie radzę, bez żeglarskiego koła ratunkowego. czas najwyższy przestać wyglądać w mężczyznach tatuśka. o, właśnie voo voo krzyczy z głośnika: "mamy się ku sobie, świat i ja", uśmiechnęło mi to buźkę. chyba się ku sobie mieć zaczynamy.
---> grzejniczki chodzą jak złoto. ciepło przy biurku, w końcu.
cholera, tęsknota boli. zwyczajnie ta rana boli. nieco była zastygła... zastygła raz, zastygnie ponownie, już to wiem, już nie panikuję. kiedy dostałam wiadomość z propozycją spotkania pomyślałam, że pewnie facet chce się przekonać czy coś poczuje kiedy będę obok, przez chwilę się zlękłam. ale pomyślałam o tym jak o bolącym zębie, nigdy nie jest to w czas ani w porę. wolę wyrwać wcześniej niż później, na raz zamiast na raty. to nie koniec świata, to tylko mniejsza część większej całości. niby nie dużo, ale jeszcze nie koniec świata. kto wie, może jak zamknę te drzwi, otworzę kolejne, może to początek...
------------------------------------------------------------------
P.S.  oj, szef wziął mnie dziś na dywanik, dał reprymendę za spóźnianie się do pracy. fakt, dziś przegięłam. cholera, zawstydził mnie jak szczeniaka. zaskoczyło mnie to i od razu sprowadziło na ziemię.
inna sprawa, że zaproponował mi, że będzie do mnie z rana dzwonił... "będę miał sposobność Panią lepiej poznać, to nas zbliży"... nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, więc sprowokowałam żart. nie chciał się dać wkręcić, patrzył głęboko w oczy z dyskretnym uśmiechem. w sumie, to nieźle zagrał. morał taki, że muszę położyć się do łóżka wcześnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz