Nika za ścianą śpi lekko pochrapując. a może to mój pies? czuję przyjemność z tego, że ktoś bliski jest obok. dziwne, jej osoba pochylona nad zeszytem to taki ciepły obrazek domowy. żartowałyśmy, śmiałyśmy się, rozmawiałyśmy, poganiałyśmy siebie do pracy. wszystko z troską, szacunkiem, żywą sympatią. nawet nie wiem kiedy zaczęłam krzątać się po kuchni. dobrze mi było. muzyka w tle i totalny spokój, miejsce na myśli. chcenie. "chcesz zobaczyć koncepcję?" zaproszenie zza ściany. "czego?", "nie wiem" śmiech. "już idę, chwilka". pokazująca mi swoje i czyjeś prace oczka jej błyszczały, że może dzielić tą chwilę. tak, budzi we mnie siostrzane uczucia i ciepło.
jakiś czas przed dzwoniła Lonka i rozmawiałyśmy we trzy. nie jestem na świecie sama. i nie chcę być samotna przy kimś. na tę chwilę czuję żal po stracie bliskiego mi mężczyzny. ale przynajmniej wiem, że był dla mnie ważny. wiem, absurdalnie to brzmi na tle okoliczności. był ważny, obudził mnie, wniósł wiele różnych kolorów do mojego brązu. ciekawe jakbym teraz dla niego pachniała.
no i trzecia dwadzieścia na zegarze. jestem "nieco" nieprzytomna ale jeszcze chcę spojrzeć na temat hiszpański, więc zmykam i jestem dobrej myśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz