wtorek, 7 sierpnia 2012

nie najlepszy dzień.

wpadam w panikę. burzę się w sobie, bo zaczynam widzieć szerzej. budzi się we mnie złość. wpadam nieco w panikę. tak jakby zagipsowanie przez pigułki połączeń nerwowych nie wystarczało. dostaję telepki i paniki, w głowie zaczęło lekko szumieć i kręcić. żołądek, jak i głowa spinają się. cholera. tracę rachubę, co mi się wydaje i jest pochodzenia chorobowego a co rzeczywistością. znów mi się rzeczywistość nieco rozwarstwia - tak jakby wszystko wokół było absurdalnym wymysłem a ja w tym szukam wyjścia dla siebie. jak tylko zaczynam o tym myśleć aż ciarki przechodzą po grzbiecie.
takiej huśtawki emocjonalnej nie polecam. cholera, przyszło mi do głowy, że mam reakcje jak alkoholik. właśnie odstawiłam i po lawinie emocji udało mi się wyciszyć. a teraz przy byłym opijam się stresem jaki generuje jego osoba i wywierana presja. no i zwala mnie z nóg. bo wystarczy alkoholikowi łyk żeby wpadł w cug. nie wiem co myśleć, w co wierzyć. co mi się zdaje a co nie. muszę odstawić używkę, to mi nie służy. a teraz muszę się wyciszyć, bo właśnie dotarłam ze spóźnieniem do roboty i panuje w pracowni jakaś morowa atmosfera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz