piątek, 25 stycznia 2013

dużo starań...

... dużo starań kosztuje odwrócenie wzroku z siebie na drugą osobę.
równoległe myślenie o bliskiej osobie. starań? nie do końca w złym znaczeniu - znoju.
raczej to zabiegi rozjaśniające dzień, jak zasłony odciągane co rano z okien.
czy to staranie?
a jednak łatwiej mi bywało, bezpieczniej ... iść przed siebie z zamkniętymi powiekami.
osłona, zasłona na zaś...
na wypadek gdybym miała upaść. nie wszystko widziałam więc nie wszystko bolało.

a jednak warto oczy mieć szeroko otwarte. na siebie przede wszystkim. 
czasem potrzebne są słowa, czasem to ciepło drugiej osoby, czasem to, że czuję się spokojnie widząc jej ruch i krzątaninę, śmiech i radość w oczach. i za nic nie chcę tego przegapić.
tak, plecak nadal ciężki od doświadczeń.
w tym wieku zaczynam upatrywać w tym wartość... i nie mówię tego górnolotnie. czasem siadam ze sobą, otwieram, wyjmuję i przyglądam się. z czegoś rezygnuję, coś odkurzę, poprawię. coś odrzucę mówiąc "nie chcę więcej, zostawię już tutaj ten ciężar". bo gdyby nie te szelki bagażowe to czy dziś będąc gdzie indziej byłoby mi lepiej? może nie potrzebne mi lepiej, może tu i teraz w końcu jest na miejscu.

p.s.
małe "p" i małe "s", psss... styczeń dobiega końca.
kto wie, ten wie... jestem. stoję na własnych nogach, czasem chwiejnie ale ja nie tylko stoję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz