oj .... moja wydajność w pracy jest słabiutka. od tego poniedziałku starałam się wziąć w garść, ale słabiutko. niewiele do mnie dociera, słabo kojarzę. naraz jestem drobiazgowa przesadnie a potem wszystko umyka i siedzę z ręką w nocniku. nic to, powolutku, nie szarżujmy. małymi odcinkami.
szef z początku, kiedy przychodziłam opuchnięta do pracy starał się nie nękać mnie niczym. potem zaczął dawać robótki na rozruszanie. teraz mam popchnąć kolosa. a siłki brak.
nie mówię już o tym, że to resztówki ze zleceń i nie wiadomo co i jak dalej. ale coś tam podrzuca nikczemnego. ale jak tu się skupić na pracy skoro wpadam to w amok to w osowiałość.
szef z początku, kiedy przychodziłam opuchnięta do pracy starał się nie nękać mnie niczym. potem zaczął dawać robótki na rozruszanie. teraz mam popchnąć kolosa. a siłki brak.
nie mówię już o tym, że to resztówki ze zleceń i nie wiadomo co i jak dalej. ale coś tam podrzuca nikczemnego. ale jak tu się skupić na pracy skoro wpadam to w amok to w osowiałość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz