"Jeśli chcesz oglądać tęczę, musisz dzielnie znieść deszcz"
staram się.
starania swoje podpieram od dziś 75mg wspomagania, które mi pomaga się wyciszyć, ukierunkować.
dobrze, że farmakologia się rozwija dla wspomagania w cierpieniu, które szumem wypełnia uszy.
kolega z pracy wrócił z urlopu. ponoć bardzo wychudłam. fakt, gdyby nie pasek spodnie plątałyby mi się w kolanach. nadal boli strata. Gdyby tak móc czas cofnąć, cofnęłabym.
staram się skupić na pracy. na prostych czynnościach, muszę przyznać że z trudem mi to idzie. ale poprzedni tydzień był dużo gorszy, był smugą gęstą, przez którą nie było w stanie przebić się nic. teraz słyszę.
więc ten mój kolega z ławki opowiedział jak kiedyś się rozstał z kobietą i wpadli na siebie po miesiącu i wzięli się za ręce i poszli dalej razem bez słów, w łzach wzruszenia. chciałabym żeby i mi się to przydarzyło. tymczasem muszę zdać się na płynący czas. to dopiero dla mnie niepewność! pozwolić by sprawy się działy, emocje przelewały, bez gwarancji, bez scenariusza. nie mam siły i nie chcę zapychać się niczym, jak to zwykłam robić.
...
chciałabym takie szanse potrafić wykorzystywać. piszę jak mała dziewczynka. czuję się tak czasem mimo trzydziestu sześciu lat - mała stara. udawana dorosłość obcowania z dorosłymi, rzadko wprost odczuwana bliskość. to wszystko mam nadzieję będzie za mną za jakiś czas. dużo pracy mnie czeka i nie chcę zmarnować czasu. nie chcę już usłyszeć, że kojarzę się ze śmiercią.
nie chcę być powodem bólu i trosk. nie jestem nikim specjalnym. chcę przemóc się i wyrażać zwykłe emocje, chcę sobie na to pozwalać. nie natarczywie zlewać się na głowy. chcę je przeżywać i uświadamiać je sobie. to ludzkie. póki co nazywam je na głos, oswajam się z nimi, wsłuchuję w siebie.
nawet na spacerze z białym psem chodzę i mówię do niej, nazywam jej zachowania i mówię co we mnie budzą. i słońce, w które nie mogę jeszcze patrzeć prosto bez przymrużenia oczu, wisiało na niebie dziś. a jednak świat się nie kończy. to proces wzrastania. chcę by się toczył, mimo mojego bólu i żalu za błędy, może uda mi się je sobie wybaczyć i już ich nie popełnić.
zbyt wysoką cenę przyszło mi zapłacić, nie stać mnie już na więcej.
staram się.
starania swoje podpieram od dziś 75mg wspomagania, które mi pomaga się wyciszyć, ukierunkować.
dobrze, że farmakologia się rozwija dla wspomagania w cierpieniu, które szumem wypełnia uszy.
kolega z pracy wrócił z urlopu. ponoć bardzo wychudłam. fakt, gdyby nie pasek spodnie plątałyby mi się w kolanach. nadal boli strata. Gdyby tak móc czas cofnąć, cofnęłabym.
staram się skupić na pracy. na prostych czynnościach, muszę przyznać że z trudem mi to idzie. ale poprzedni tydzień był dużo gorszy, był smugą gęstą, przez którą nie było w stanie przebić się nic. teraz słyszę.
więc ten mój kolega z ławki opowiedział jak kiedyś się rozstał z kobietą i wpadli na siebie po miesiącu i wzięli się za ręce i poszli dalej razem bez słów, w łzach wzruszenia. chciałabym żeby i mi się to przydarzyło. tymczasem muszę zdać się na płynący czas. to dopiero dla mnie niepewność! pozwolić by sprawy się działy, emocje przelewały, bez gwarancji, bez scenariusza. nie mam siły i nie chcę zapychać się niczym, jak to zwykłam robić.
...
chciałabym takie szanse potrafić wykorzystywać. piszę jak mała dziewczynka. czuję się tak czasem mimo trzydziestu sześciu lat - mała stara. udawana dorosłość obcowania z dorosłymi, rzadko wprost odczuwana bliskość. to wszystko mam nadzieję będzie za mną za jakiś czas. dużo pracy mnie czeka i nie chcę zmarnować czasu. nie chcę już usłyszeć, że kojarzę się ze śmiercią.
nie chcę być powodem bólu i trosk. nie jestem nikim specjalnym. chcę przemóc się i wyrażać zwykłe emocje, chcę sobie na to pozwalać. nie natarczywie zlewać się na głowy. chcę je przeżywać i uświadamiać je sobie. to ludzkie. póki co nazywam je na głos, oswajam się z nimi, wsłuchuję w siebie.
nawet na spacerze z białym psem chodzę i mówię do niej, nazywam jej zachowania i mówię co we mnie budzą. i słońce, w które nie mogę jeszcze patrzeć prosto bez przymrużenia oczu, wisiało na niebie dziś. a jednak świat się nie kończy. to proces wzrastania. chcę by się toczył, mimo mojego bólu i żalu za błędy, może uda mi się je sobie wybaczyć i już ich nie popełnić.
zbyt wysoką cenę przyszło mi zapłacić, nie stać mnie już na więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz