(choć więcej ich już było)
znów obudziła mnie godzina czwarta na zegarku, budzik jeszcze śpi.
komputer, pranie, zmiana pościeli na puszystą zimową, pachnąca nowością. do tego jeszcze długa aromaterapeutyczna kąpiel... tatuaż niemal się wymył (oj), ale piękna opalenizna została.
pierwsze życzenia urodzinowe na poczcie, pierwsze na portalu społecznościowym.
pierwszy poranny telefon i dobrożyczenie, kolega w pracy z paczką żelków i słodkim sto lat.dobrze mi dziś, dopieszczają mnie. i tak mogłoby być przez pozostałe 359 dni.
pierwszy sms z zaproszeniem na wino w szeleście liści parkowych. w sumie nic lepszego nie mam w planach, więc kto wie ... kolejny sms, ten z tuzinem mufinek, mniam ...
a "w małej czekoladce urodzinowej" mogłyby być same słodkości, od kochanej i kochającej osoby z ust do ust podane.
"cieszę się, że to dobry dzień, ale jak się tak dobrze wygląda to można nie przejmować się wiekiem. hmm, kilka miłych szczegółów mi się przypomina... " takie słowa też się pojawiły. każdej kobiecie dobrze robią.
d ----------------------------------------------------
z ----------------------------------------------------
i ---------------------------------------------------
e ----------------------------------------------------
ń ---------------------------------------------------- w trakcie.
mnóstwo cudnych telefonów z życzeniami. jeszcze wieczorna wizyta mamy. kwiaty, niewielkie prezenty, dobre słowa. budujące, że tak wiele niesamowitych osób mam wokół. to WY, do Was piszę - jesteście kochani, przeze mnie. a wszystko dzięki temu jacy jesteście.
.............................................................................................................................................
22:03 jałowe czatowanie poprzez pocztę. spojrzałam na zegarek, zrobiło mi się żal czasu. ostatnie dwie godziny tego dnia. moje dwie godziny. czego dziś nie udało mi się zrobić dla siebie? patrz wyżej ... wino w szeleście liści parkowych. pogoda pod psem, zatem auto, zatem to wino musi mnie rozgrzać po powrocie, przed snem. dziś już jedną stertę liści rozkopałam, było bosko. mi i psu. teraz nieco wilgotne, ale za to park pusty. dłużej się nie opieram, idę się bawić :)
znów obudziła mnie godzina czwarta na zegarku, budzik jeszcze śpi.
komputer, pranie, zmiana pościeli na puszystą zimową, pachnąca nowością. do tego jeszcze długa aromaterapeutyczna kąpiel... tatuaż niemal się wymył (oj), ale piękna opalenizna została.
pierwsze życzenia urodzinowe na poczcie, pierwsze na portalu społecznościowym.
pierwszy poranny telefon i dobrożyczenie, kolega w pracy z paczką żelków i słodkim sto lat.dobrze mi dziś, dopieszczają mnie. i tak mogłoby być przez pozostałe 359 dni.
pierwszy sms z zaproszeniem na wino w szeleście liści parkowych. w sumie nic lepszego nie mam w planach, więc kto wie ... kolejny sms, ten z tuzinem mufinek, mniam ...
a "w małej czekoladce urodzinowej" mogłyby być same słodkości, od kochanej i kochającej osoby z ust do ust podane.
"cieszę się, że to dobry dzień, ale jak się tak dobrze wygląda to można nie przejmować się wiekiem. hmm, kilka miłych szczegółów mi się przypomina... " takie słowa też się pojawiły. każdej kobiecie dobrze robią.
d ----------------------------------------------------
z ----------------------------------------------------
i ---------------------------------------------------
e ----------------------------------------------------
ń ---------------------------------------------------- w trakcie.
mnóstwo cudnych telefonów z życzeniami. jeszcze wieczorna wizyta mamy. kwiaty, niewielkie prezenty, dobre słowa. budujące, że tak wiele niesamowitych osób mam wokół. to WY, do Was piszę - jesteście kochani, przeze mnie. a wszystko dzięki temu jacy jesteście.
.............................................................................................................................................
22:03 jałowe czatowanie poprzez pocztę. spojrzałam na zegarek, zrobiło mi się żal czasu. ostatnie dwie godziny tego dnia. moje dwie godziny. czego dziś nie udało mi się zrobić dla siebie? patrz wyżej ... wino w szeleście liści parkowych. pogoda pod psem, zatem auto, zatem to wino musi mnie rozgrzać po powrocie, przed snem. dziś już jedną stertę liści rozkopałam, było bosko. mi i psu. teraz nieco wilgotne, ale za to park pusty. dłużej się nie opieram, idę się bawić :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz