środa, 26 września 2012

słabo wyszła wczorajsza końcówka

... dnia.
tłumione złości musiały znaleźć ujście. uderzyłam w siebie. dotkliwie.

krótko? epizod bulimiczny.
kiedyś w to wdepnęłam, wygramoliłam się, ale wypracowany wzorzec kładzie się cieniem co jakiś czas.
po wszystkim uczucie ulgi. wyrzuciłam to z siebie, dosłownie.
jak to śpiewa jedna z kobiet "sama sobie krzywdę zrobię".telefon Niki. przyłapała mnie po fakcie. słyszała, że jest daleko od ok. wykrzyczałam się do słuchawki. wykrzyczałam co mnie boli. tak głośno, że sama usłyszałam siebie.
potem zrobiłam sobie gorącego kakao i normalną kolację. zaopiekowałam się sobą... i zasnęłam.
a dziś? odżegnuję się od poczucia winy. wystarczy samobiczowania, krzyża. to po prostu już. pozamiatane.
są ludzie, którzy warci są pamięci.
---------------------------------
z samego rana starszy pan, mój sąsiad i prywatny dziadek zaśpiewał mi dygając przede mną tanecznie
"takiej dziewczynie do nóg się rzuca cały świat"
:) śmiałam się szczerze. spytałam go dlaczego ja sama wciąż w to nie wierzę, nie widzę tego.
powiedział, że  widocznie spotykam ślepych, nic nie wartych idiotów. i że gdyby tylko nie przyrzekł żonie na dobre i złe...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz