mail z informacją o komentarzu do wpisu.
zajrzałam na "perypetie..." - niepotrzebnie któregoś dnia wrzuciłam post "szkoda".
zawrzało.
ponoć głupota nie boli.
brzydzi mnie odnoszenie się do komentarzy. miałaby to być kolejna namiastka rozmowy?
niesmaczne, żenujące, pyskówka.
do rozmów wolę inne formy, wypracowane przez pokolenia i sprawdzone, np. telefony, stoliki kawiarniane, każde inne bezpośrednie spotkanie.
P.S. z człowiekiem, którego nadal noszę w sobie... wyczerpałam już tematy, nic dodać nic ująć, tym bardziej nic za pośrednictwem bloga. z nim ani też o nim. dorośli mężczyźni jeśli wiedzą czego chcą, to również wiedzą jak to osiągnąć. nie należy im w tym pomagać czy wyręczać. przynajmniej ci dorośli, których znam.
komentarze wkleję i zostawię samym sobie... a Wy, drodzy Anonimowi Młodzi gryźcie się za swoje ogony sami, smacznego. Mi szkoda na to... niemal wszystkiego.
"usmiercilas ridża, wiedzmo, widzowie beda zawiedzeni"
"jaki R(r)idż,taka nowela..."
"brazylijskie dziwki"
dobrze, że już jestem na innym etapie. nie znaczy to, że przepełnia mnie stan szczęśliwości...
mówiąc wprost, jest chujowo ale stabilnie.
i wolę ten stan od złudzeń. jest namacalny, ma kształt, można go ogarnąć, próbować formować.
niepewność jutra ma dziś swój smak - Jakiś. z pewnością można się do niego odnieść.
przypomniało mi się jak przyjaciółka powiedziała kiedyś, że ... choć brzmiało niewiarygodnie, ale miała rację. coś w tym jest.
"teraz będziesz się czuła jakby zgasło światło, będzie ciemno i zimno. po omacku będziesz się poruszała po sobie. palce będą musiały dotknąć każdego kawałeczka , poznać ... zanim uchylisz drzwi przez które wyjdziesz dużo bogatsza. i sama o tym zdecydujesz kiedy i dokąd"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz