Mówią, że czas leczy rany. Mówią różne rzeczy. Ile głów tyle mów.
Czy znacie tęsknotę co nie przemija?
Pokochałam kiedyś pewnego mężczyznę, już nie jesteśmy razem ... a nadal noszę w sobie kochanie ... i pustkę po nim.
Czy to normalne? Najwidoczniej dla mnie normalne.
Czasem rozdziera mnie w środku brak. Jeden wielki brak po Nim, tęsknota... Czasem dopada wszystko co było w Nim bliskie i zapiera dech w piersi, powala z nóg własna słabość. Z kilku związków, w których byłam tylko ten jeden noszę w sobie. Nie był moim pierwszym mężczyzną. Oho, nawet teraz pamiętam tę chwilę, kiedy pokochałam... niemal słyszę jego tembr głosu z tamtych dni.
Mogłabym gdybać co by było gdybym stanęła w jego drzwiach...
Wiem, że tamten etap zakończył się rozstaniem. Minęło sporo czasu. Inny mężczyzna obok, a z nim plany. Przeraża mnie myśl, że oto u mego boku może być ktokolwiek przy kim mi dobrze, z kim nie najgorzej.
Wszystkie bzdurne frazesy o przeznaczeniu sobie, o miłości... okazują się być resztką nieprzyzwoicie romantycznych lektur czytanych w młodości.
A może właśnie to kochanie co we mnie nie zgasło jest najlepszym dowodem na to, że czasem zdarza się coś do grobowej deski i niekoniecznie ma się szczęście dzielić ze sobą całe życie.
Czy znacie tęsknotę co nie przemija?
Pokochałam kiedyś pewnego mężczyznę, już nie jesteśmy razem ... a nadal noszę w sobie kochanie ... i pustkę po nim.
Czy to normalne? Najwidoczniej dla mnie normalne.
Czasem rozdziera mnie w środku brak. Jeden wielki brak po Nim, tęsknota... Czasem dopada wszystko co było w Nim bliskie i zapiera dech w piersi, powala z nóg własna słabość. Z kilku związków, w których byłam tylko ten jeden noszę w sobie. Nie był moim pierwszym mężczyzną. Oho, nawet teraz pamiętam tę chwilę, kiedy pokochałam... niemal słyszę jego tembr głosu z tamtych dni.
Mogłabym gdybać co by było gdybym stanęła w jego drzwiach...
Wiem, że tamten etap zakończył się rozstaniem. Minęło sporo czasu. Inny mężczyzna obok, a z nim plany. Przeraża mnie myśl, że oto u mego boku może być ktokolwiek przy kim mi dobrze, z kim nie najgorzej.
Wszystkie bzdurne frazesy o przeznaczeniu sobie, o miłości... okazują się być resztką nieprzyzwoicie romantycznych lektur czytanych w młodości.
A może właśnie to kochanie co we mnie nie zgasło jest najlepszym dowodem na to, że czasem zdarza się coś do grobowej deski i niekoniecznie ma się szczęście dzielić ze sobą całe życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz