za oknem od wczoraj przybywa śniegu... z każdą chwilą więcej i więcej.
czas przyspiesza... nie wiem jak to możliwe, ale wskazówki mojego zegarka to się zagapią, to nadrabiają z nawiązką... czas (?) czy to nadal czas, czy już raczej zsuwanie się po niegdysiejszej linii czasu. a może w czasoprzestrzeni współczynniki się zmieniły? nie znam się na tym. jest niewiele spraw na których się znam. może dlatego patrzę i na moje oko jest coś nie tak.
dom na wsi wygramolił się z remontów. gotów jest na rodzinną gwiazdkę. życzę sobie by wszystkie zatarczki minęły w mojej rodzinie, żeby pachniało pysznie i choinkowo. przedświąteczny weekend to czas przygotowań. poniedziałek... przygotowania i dekorowanie wiejskiej chaty.
a co! przyłączę się do tego, podam dłoń i dam się wciągnąć. i niech dzieje się ... nic więcej nie trzeba.
życzę sobie wspaniałego czasu noworocznego.
aha (!) spieszę zapowiedzieć sylwestra ... w tym roku u mnie w mieszkaniu. kto wie, może to ostatni raz pod tym adresem. taki zwykły i nadzwyczajny, bo z bliskimi.
póki co drodzy znajomi z olsztyna i torunia będą z pewnością... no i ja. w notesie na dzień dziś wpisałam: "odebrać nowy aparat z poczty i obdzwonić tych, którzy są mi bliscy i którym moje zaproszenie sprawi przyjemność".
tak, zaczynam czas przedświątecznych przygotowań. będą niezliczone ilości pierników na sznureczkach i choinka żywa. to już czas, dorosłam do własnej choinki, do strojenia jej dla siebie i bliskich. znów mam ochotę na blachy pełne ciastek lukrowanych, które rozniosę znajomym. lepszej okazji sobie nie potrafię wyobrazić.
i nie ważne to co było. co przeżyłam. ot człowiek ułomny jest i potyka się czasem, czasem pada na dno. kto wie, może gdybym ja nie popełniła swoich błędów to zdarzyłyby się inne okoliczności, które doprowadziłyby mnie do tu i teraz. a może nie, nie dowiem się. wiem jedynie, że nauka jaką wyciągnęłam z minionych przeżyć nie idzie w las. i dobrze mi z tym. to jedynie jest pocieszeniem.
ważne jest, że na komunikaty o końcu świata ja, szpilka czuję, że niechętnie rozstawałabym się z tu i teraz.
ktoś bliski powiedział mi wczoraj "nie żałuję, że poznaliśmy się dopiero teraz. bo to jaka jesteś przechodzi najśmielsze oczekiwania. zaskakujesz mnie i ogromnie cieszysz swoją dojrzałością".
może właśnie gdyby nie skryte w głębi niespełnione i nieodżałowane uczucie ... może wciąż nie potrafiłabym być sobą. nie, nie żałuję. ani drogi ani ceny jakie przyszło przebyć, zapłacić.
przestałam się bać, hamować w odczuwaniu, osłaniać, skrywać słabości. to wielka przyjemność być sobą mimo wszystko.